Część 17.
Dlaczego tak skonstruowana jest ludzka psychika, że koniecznie potrzebuje bóstw na swoje własne podobieństwo, że zauważa i akceptuje tylko wielkości średnie, a w nich Absolut po prostu się nie mieści?
Dlatego nasi praprzodkowie widząc na przykład rozszerzający się pożar, który niszczył ogromne połacie lasu lub wylew potężnej rzeki, albo szalejące w czasie sztormu morze, robili jedyną rzecz, jaką mogli zrobić, by oswoić żywioł - w swoim mózgu, jak w komputerze znajdowali polecenie: “zmień rozmiar” i klikali strzałeczką. I od razu dziki żywioł stawał się bóstwem.
Teraz już mieścił się w ludzkich wielkościach średnich. Jako bóstwo miał swoje imię, swoje życie, namiętności i emocje. Wściekał się lub był łagodny i dobroczynny. Można było mu pomóc ofiarami, rytuałami i modlitwami w jego problemach a on odwdzięczył się, pomagając w ludzkich sprawach. Jak potężny, możny sąsiad, albo władca.
I tak bogowie zamieszkali wśród ludzi i w tej pierwotnej, najbliższej naszej psychice postaci, mieszkają po dziś dzień.
Stąd przebłagalne rytuały, pielgrzymki i posty, stąd modlitwy, psalmy, mantry i badżany. Zastępcza forma Boga żyje wśród nas i ma się bardzo dobrze.
Jeżeli odmówisz ileś tam litanii, nowenn, cząstek różańca, to bóstwo ci się odwdzięczy. Jeżeli zamówisz ileś tam mszy, nabożeństw i do tego pójdziesz na pielgrzymkę, to przekupisz bóstwo jeszcze skuteczniej.
I obojętne, czy to Allach, Śhiwa, Jezus, czy Jahwe. Według ludzkich kryteriów - coś za coś - to najlepiej sprawdzona metoda. Według ludzkich wielkości średnich - zapewne tak.
Zapominamy jednak o tym małym kliknięciu: “zmień rozmiar”. To, co odnosi się do ludzi, działa według ludzkich zasad. To, co odnosi się do Absolutu…
W moim ultra, podobno, katolickim kraju mam wspaniały poligon doświadczalny. Religia biegnie swoją szyną, życie swoją - równolegle i bez żadnych punktów wspólnych i jak prawdziwe szyny nigdy się nie łączą, tak i tutaj tylko katastrofa może spowodować, że na krótką chwilę skręcą się i zwiną i połączą w całość.
W Niemczech, gdzie mieszkałam kilkanaście lat, jest już trochę inaczej. Pierwszą naszą Wigilię i Święta Bożego Narodzenia, co zawsze ze wzruszeniem wspominam, spędziliśmy w zupełnie nieznanej rodzinie. W rodzinie, która chciała gościć w Święta obcych, cudzoziemców, by w taki sposób uczcić niezwykły klimat Bożego Narodzenia.
Bruno i Karin Meyer - pamiętam o Was!
Ile osób w moim kraju zdecydowałoby się na to? Wiele osób nie chce przy wspólnym stole w Święta usiąść z osobami, których nie lubią, a co dopiero z obcymi. Ale mimo to na każdym stole stoi pusty talerz dla samotnego przechodnia, którym może okazać się przecież tak gorąco czczony Jezus.
Pusty talerz i pusty gest. Obłuda, obłuda i obłuda.
I tak dwie szyny nie tworzą torów, po których pięknie i bezpiecznie mknie ludzkie życie, lecz oddzielone od siebie biegną w nieskończoność bez żadnej korzyści dla kogokolwiek.
Zdjęcia: >Wschód słońca w Himalajach< Zdzisław Groblewski
>Zachód słońca nad Zatoką Arabską< - zdjęcie własne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz